Ross nie miał wysokiego mniemania o sobie?zawsze myślał o sobie jak o śmieciu i tak się czuł,?ale jak się miał czuć? Był synem dziwki i nie wiedział, który z klientów jego matki był jego ojcem?wychowywał się w burdelu i był chłopcem na posyłki zarówno klientów jak i dziwek ?uciekł jak tylko miał dosyć takiego życia?przyłączył się do jakiejś bandy i żył z dnia na dzień od napadu do napadu aż rozesłano za nim list gończy?podczas kolejnego napadu został ranny i kamraci zostawili go na pewną śmierć…Znalazł go stary samotnik wykurował, okazał odrobinę serca i opowiadał o kawałku ziemi w Teksasie ?zaproponował żeby chłopak wyruszył z nim na zachód do wymarzonej ziemi…Snuli plany, ?ale los te plany pokrzyżował?stary zachorował i wiedząc, że z tego nie wyjdzie, przepisał ziemię na, Rossa?ale Colleman od razu na zachód nie wyruszył.. Zatrudnił się u ojca Wiktorii, a że miał rękę do koni przy nich pracował?i tu poznał przyszłą żonę?nie potrafił zrozumieć, co ona widziała w kimś takim jak on ?ona panienka z dobrego domu, delikatna,wykształcona prawdziwa dama ?on prostak, syn dziwki,przestępca,?ale zakochali się, ?ale ona wiedziała, że ojciec nie pozwoli na ten związek i namówiła Rossa, aby odnaleźli jego ziemię i zaczęli wszystko od nowa?nie powiedziała mu tylko, że jest w ciąży?